Wywiad z hostessami w Japonii

Ofery pracy związane z Japonią

Wywiad z hostessami w Japonii

Postautor: angelika777 » 05 października 2007, 04:38 - pt

Znalazłam ostatnio na gazecie, polecam lekturę:

Polskie hostessy w Japonii

--------------------------------------------------------------------------------------

- My nie mamy klientów. Ja nie miałam ani jednego klienta w życiu.
- Ja miałam.
- A nie, koreańczyk, to był jedyny. Którymś razem mówi mi "hotelu i desuka?", a ja "nie dziękuję" i więcej się nie pojawił.
- Nie no ja mam do tej pory, dziadek, jadam z nim ale on nigdy do klubu nie przychodzi, bo mu powiedziałam żeby nie przychodził. Tak się staram o klientów dla klubu...

Chyba twoja funkcja powinna być odwrotna?
- Tak powinno być inaczej, powinnam przyprowadzać klientów tylko do klubu. Powinnam dzwonić do nich codziennie tak jak dziewczyny dzwonią. Jak pracowałam z Rosjankami to przecież one co chwila telefon i dawaj do wszystkich klientów. Ktoś w końcu przyjdzie, bo jest "hima" w klubie.

Czy dużo ludzi poznałaś podczas swojego pobytu w Japonii?

- Mnóstwo ,głównie Japończyków, pakistańców, z Iranu, z Holandii ludzi, z Austrii, Niemiec, z Anglii, to są też klienci. Z Ameryki przychodzą też klienci czasami, z Bangladeszu teraz.

A jeśli chodzi o hostessy?
- Dużo Filipinek poznałam, Rosjanek, Ukrainek, Polek, Litwinek, Estonek, Rumunek. Brazylijki jeszcze pracują, Angielki na Roppongach, ale nie poznałam.

Nawiązałaś jakieś przyjaźnie z koleżankami z pracy?
- Tak, nawiązałam. Najwięcej z Rosjankami. Nie, z Białorusi z dziewczynami. Dwie takie super i do tej pory jeszcze piszemy e-mail'e do siebie.

Jak się wógólę zaczęło, skąd przyszedł pomysł przyjechania do Japonii i pracy jako hostessa?
- Wiesz co, miałam koleżankę. Ona już tutaj była dwa razy i ona nam o tym powiedziała. W Polsce jest tzw. promotor, który wszystko załatwia na miejscu.
- A ja przyjechałam tu z Australii, nie miałam promotora. Wcale nie chciałam przyjechać konkretnie do Japonii. No ale tak wyszło, dziewczyny powiedziały mi, że jest tak fajnie, że mogę zwiedzić sobie Japonię, dlatego tutaj przyjechałam. A wcale fajnie nie jest w tej pracy, bo jest ciężka psychicznie. Można się przyzwyczaić w pewnym stopniu do tego ale to i tak nie jest to.
- Tracisz uczucia w takiej pracy.

Czy przed wyjazdem zostałyście poinformowane o tym jaka to właściwie jest praca?
- Tak, normalnie mi powiedziano. "Będziesz siedziała z gośćmi, po 15 minut się siedzi, zazwyczaj po angielsku czy po japońsku rozmawiała, zrobisz im drinka, zaśpiewasz z nimi karaoke, Japończycy tak lubią. Po prostu będziesz dotrzymywała im towarzystwa".
- Ale wcale tak nie jest, bo większość Polek, które poznałam to one nie wiedziały na przykład dlaczego tutaj jadą.
- No bo to przez innego promotora, jest kilku promotorów w Polsce. Ale na przykład nie powiedzą ci, że jest niebezpiecznie pod względem emigracyjnym.

Czyli nie mówią, że to jest nielegalna praca?

- Mówią, że to jest nielegalne ale nie mówią, że teraz jest niebezpiecznie, że chodzi emigracja i sprawdza kluby. Nikt Ci tego nie powie.

Pytam dlatego, że raczej termin "hostessa" nie jest zbytnio znany w Polsce w takim rozumieniu jak w Japonii.
- Tak, wszyscy się pytają co ja tam robię. Mówię im wtedy, że ja pracuję w barze, bo bez sensu to tłumaczyć. Nikt tego i tak nie zrozumie.
- A jak wytłumaczysz to zostaniesz potępiona. Jednoznacznie kojarzy się to z prostytucją.
- No bo siedzisz z mężczyzną, zabawiasz go i wogóle, czasami umawiasz się z nim, nazywa się to "dohan". Idziesz na jedzenie z klientem przed pracą i potem przyprowadzasz go do klubu. Za to dostajesz pieniądze.

Promotor załatwia ci tylko bilet, jak jest po przyjeździe na miejsce?

- Promotor w Polsce współpracuję z promotorem w Japonii. Ten wysyła pieniądze do promotora w Polsce, oni między sobą kupują bilet. Jak przyjechałam tu do Japonii, to czekał na mnie już promotor japoński, zabrał mnie do mieszkania, w którym były już inne dziewczyny. Dopiero po drodze mi powiedział, że wogóle tam Polki nie pracują. W polsce mówiono mi, że będę z Polkami pracować. Szczegóły tłumaczą ci dziewczyny na miejscu. Promotor tylko cię przywozi i daje ci pieniądze.

Czy ktoś pracuje jako hostessa legalnie?
- Jak masz talent-wizę to wtedy tańczysz. Są tzw. show-time, co jakiś czas, dziewczyny tańczą. Talent-wiza jest na 6 miesięcy, głównie rosjanki takie dostają. Przyjeżdżają one do klubów gdzie można tańczyć, na rurach itd.

No tak, bo zwykle hostessy wjeżdżają na wizie turystycznej, gwarantującej im trzymiesięczny pobyt. W deklaracji wpisujesz, że jedziesz zwiedzać tak?
- No ja teraz do chłopaka przyjechałam akurat.

Czy starałaś się o talent-wizę?
- Talent-wiza wogóle kosztuje, czeka się na nią nawet sześć miesięcy. Wtedy ty mniej zarabiasz. Polki raczej tego nie robią. Nie opłaca się to.

Ile czasu jesteś już w Japonii?
- Osiem miesięcy, z przerwami. Jak wyjeżdzałam pierwszy raz stąd to powiedziałam, że już więcej tu nie wrócę.

Dlaczego?
- Bo wtedy byłam właśnie wysłana przez promotora. Miałam wtedy tylko dwa dni wolne w miesiącu, inną zapłatę, dużo musiałam pracować. Np. jak byłam drugi raz to już bez promotora. Wtedy wolne mogę wziąć kiedy chcę, z promotorem nie było takich szans.

Jak wygląda wasz dzień? Dzień z życia hostessy.
- Wstajemy zazwyczaj po południu, prysznic, później jedzenie. Ostatnio wstawałam o czwartej po południu, bo idziesz spać o szóstej czy siódmej rano. Myjesz się, idziesz coś zjeść, połazisz po sklepach i na dziewiątą do pracy.

Czyli o 21:00 jesteś w klubie, do rana?
- Akurat teraz w naszym klubie jest tak, że siedzimy dopóki ostatni klient nie wyjdzie. W niektórych klubach pracowałam od siódmej do drugiej, przez wyznaczony limit czasu.
- Ale też jest tak, że możemy same sobie ustalać godziny pracy. Jak nie ma promotora to nie jesteśmy podporządkowane jemu i możemy negocjować bezpośrednio z właścicielem klubu.

I do rana coś się dzieje w klubie?

- Czasem jak jest tajfun czy deszcze pada to wogóle nikogo nie ma. A zazwyczaj coś się zaczyna dziać ok. północy.

Jak wygląda klub z hostessami? Czy bardzo się różni od zwykłych klubów?
- W tym klubie, w którym teraz jesteśmy nie ma tylko miejsca do tańczenia i nie ma baru. Jest po prostu kuchnia, w której przygotowywane są drinki czy jedzenie. Klient może zamawiać tylko przy stoliku.
- Jak pracowałyśmy w lepszym klubie to staff podawał drinki i robił wszystko za ciebie. Ty tylko siedzisz i jesteś damą do towarzystwa. A np. w innych klubach musisz dodatkowo posprzątać po kliencie, wynieść popielniczki.

Wspominałaś o 15 minutowych zmianach, jak to wygląda?
- W niektórych klubach 15, w niektórych 30 minut siedzisz z klientem. Przychodzi obsługa i cię zmienia do innego klienta. Chyba, że klient chce żeby cię zostawić, wtedy dostajesz tzw. "shime", czyli request i siedzisz z jednym klientem cały czas jaki opłacił.

Czyli klient przychodzi do klubu, przed wejściem negocjuje cenę...
- Nie, w japońskich klubach nie ma możliwości negocjacji ceny. Teraz jesteśmy w klubie, który prowadzą obcokrajowcy, tam możesz wynegocjować cenę nawet 3000 jenów za 90 minut.
- Cena negocjowana jest z człowiekiem, który stoi na dole i wyciąga ludzi z ulicy.

Klient wchodzi więc do klubu, siada przy stoliku i zaczyna się rotacja. Z klientem siada dziewczyna i stara się nawiązać z nim kontakt. Jak rozliczane są drinki?
- U nas jeden drink kosztuje tysiąc jenów, my dostajemy z tego 10%.
- Znaczy na stoliku zawsze stoi butelka "siociu", butelka "whiskey" i woda. Gdy siada klient przynoszony jest lód. My pytamy się co pije klient, "mizuari" - czyli whiskey z wodą czy siociu z wodą. Czasem chcą szampana czy wino, ale żadko się to zdarza, zazwyczaj piją to co jest na stole. No i czasami on się pyta też czy chcesz coś zamówisz, czasami my pytamy czy możemy sobie zamówić drinka.
- Tak jest w tym barze, czasami jest inaczej. W niektórych klubach tylko siedzisz i dostajesz za godzinę pieniądze.
- Poprzednio miałam system kartkowy, za każdego requesta czy tam dohana, czy butelkę wina czy owoce dostawałam punkty. 100 punktów to 25,000JPY

A co to są za ludzie, którzy przychodzą do hostess baru?
- Są to zwykli zapracowani Japończycy, którzy czasami są ciekawi po prostu tego, że jest europejski klub. Czasami w domu są samotni, przychodzą do nas żeby sobie pogadać, spędzić czas z kimś.

Czyli tutaj to jest takie normalne?
- To jest normalne, dla mnie jest to nienormalne. Pierwszy raz jak przyjechałam to dla mnie było to nienormalne: człowiek, który ma żonę dzieci, wogóle rodzinę, ma pracę i normalne życie wiedzie, przychodzi do klubu i rozmawia z tobą za pieniądze.

Czy jesteś w stanie sklasyfikować tych ludzi jako jedną grupę społeczną?
- To są różne grupy społeczne. Są bardzo bogaci ludzie, którzy przychodzą czasem wydać pieniądze po prostu, mnóstwo pieniędzy. A czasami przychodzą tacy, którzy negocjują cenę, jak najniższą a przychodzą po to, żeby porozmawiać z kimś chyba bo są samotni. Chcieliby po prostu jak najmniej zapłacić, żeby porozmawiać, napić się, pośpiewać karaoke.

Ale przecież większość z nich nie mówi po angielsku, tak?
- Niektórzy mówią, większość nie. I wtedy trzeba się uczyć.
- A niektórzy Japończycy przychodzą i wiedzą, że dziewczyna nie mówi po japońsku, po prostu pozwala im to obrazić "gajdzina", ona i tak tego nie zrozumie. Czasem specjalnie używają takiego potocznego japońskiego, by móc naubliżać dziewczynom, żeby się wyżyć.
- Mi się nie zdażyło nic takiego.
- A mi się zdażyło.

Czy do klubu przychodzą tylko mężczyźni?

- Nie, ostatnio przyszła kobieta, która jest samotna i przyszła porozmawiać z nami. Jest zapracowana i nie ma przyjaciółek.
- Często się zdażają, to byłą bardzo ładna Japonka, normalnie za to płacą jak mężczyźni.
- Czasem też przychodzą grupowo, całe biuro, szczególnie w piątki po pracy. Szef zaprasza, wszyscy przychodzą. Zwykle szef siedzi i bawi się z Rosjankami do późnej nocy a pracownicy przysypiają, ale nie wychodzą dopóki on nie wyjdzie.

Muszę powiedzieć, że jest to fascynujące zjawisko, hostess bar. Coś czego nie da się przetłumaczyć na język polski.
- Do niczego nie porównasz tego.

A czy są takie hostess bary, w których są europejskie chłopaki?
- Są, mój kolega pracował w takim barze i tak poznał swoją żonę, była jego klientką.
- To tak samo jak my przyjeżdżamy tu pracować bo Japończycy są zainteresowani nami tak samo Japonki są zainteresowane białymi chłopakami. Jest zapotrzebowanie na to.

No dobrze, klient zabawi się w klubie, co potem?
- Czasami chcą czegoś więcej. Gdzieś rączkę położy, przytuli, spyta się czy może cię pocałować. Czasami ci wprost powie, czy pójdziemy do hotelu, o której kończysz pracę. Wtedy klient traci w moich oczach i przechodzi mi ochota na rozmowę.

Jak duża część klientów jest z tych, co chcą pociągnąć znajomość dalej?

- 90% bym powiedziała.
- dla mnie 70%, te 30% przychodzi zabawić się, pośpiewać itp.

A ile waszym zdaniem jest takich hostess, które idą dalej?

- Zazwyczaj Rosjanki i Rumunki, może 40%, razem z Polkami oczywiście.
- Duża większość dziewczyn za to wychodzi z klientami nie na sex, ale np. na jedzenie, zwiedzanie, zakupy.

No właśnie, spotykacie się z klientami „na zwiedzanie”?
- Tak, jak byłam pierwszy raz, i mówiłam klientom, że jestem pierwszy raz – oni bardzo chętnie chcieli mi pokazać Japonię. Za wszystko ci płacą, wezmą cię gdzie chcesz, np. Nikko, Kyoto shinkansenem plus jeszcze coś ci tam kupią i dla nich to jest przyjemność po prostu, że oni ci mogą coś pokazać i pomóc w ten sposób.
- Zazwyczaj Polki tak podróżują.
- Tak jak poznaliśmy Rumunki, one były tu już szósty raz, po sześć miesięcy i jedna mówi, że ona była tylko w Tokio na zakupach. A Polki po kilka razy potrafią całą Japonię zwiedzić.

Ale ci ludzie, którzy z wami jeżdżą zwiedzać to oni nie mają rodzin?
- Mają rodziny, czasem nawet w niedzielę z nami jeżdżą. Po prostu mówią swoim żonom, że mają spotkanie z koleżanką, Europejką.
- Ja wiem, że Japończycy dostają pieniądze od swoich żon na tego typu przyjemności, typu idź sobie do hostess baru.

Jak to, dostają pieniądze od żony na to, żeby pójść do hostess baru i zabawić się z Europejką?
- Tak, żeby po prostu rozluźnić się po pracy.
- Z tego co mi mówili, w małżeństwie z Japonką to ona ma wszystkie pieniądze, które zarabia mąż. I jak on chce iść gdzieś, ona wydziela mu na różne przyjemności.

No to można zrozumieć, ale to, że wśród tych przyjemności może być hostess bar, który w naszym rozumieniu graniczy z prostytucją?
- Ja myślę, że to jest tak, że one mają dzieci. Dla Japonki dzieci są najważniejsze. Jak masz dzieci to już zapominasz o mężu.
- Tak, czasem klienci mówią, „a jak zrobię dziecko żonie to się uspokoi”.

No dobrze, podsumowując spotkania z klientami. Pierwszy rodzaj spotkań to jest standardowa wizyta w klubie, klient przychodzi i bawi się z tobą. Jak mu się spodobasz zostajesz dłużej. Jak nie to podlegasz rotacji, klient ma możliwość poznania wszystkich dziewczyn w klubie, po kolei, z różnych krajów.
Czy są kluby jednonarodowe?

- Są, np. filipińskie.
- My teraz mamy dwunarodowy, tylko Polki i Rosjanki, wcześniej pracowałyśmy z Rumunkami.

Drugi rodzaj spotkań to spotkania na zewnątrz, na zwiedzanie, na obiad albo na zakupy. Czy to nadal jest nadzorowane przez klub, czy musisz się z tego rozliczać?
- Nie, nic. To jest twoje prywatne życie, co robisz poza klubem. Przynajmniej tu, bo w niektórych klubach jest coś takiego zabronione.
- To zależy, jeżeli pracujesz za godzinę, i nie masz promotora to możesz sobie ze swoim czasem robić co chcesz. A jeżeli masz promotora to nie możesz wychodzić, tak samo jak Rumunki nie mogły wychodzić...
- Nie prawda, ja mogłam wychodzić, miałam promotora. Pracowałam z Ukrainkami i wszystkie mogłyśmy wychodzić z klubu.
- Wtedy tylko nie można mówić „tenczo” lub „siacio” o tym, że byłaś gdzieś z klientem.
- Czasami jest tak, że mieszkania są monitorowane przez klub, oni kontrolują gdzie i kiedy wychodzisz.

Hostess bary są tak popularne w Japonii dlatego, że Japończycy są specyficznym narodem do tego, tak?
- Japończycy mają dużo pieniędzy a nie wiedzą co to jest szczęście. Ich głównym hobby jest praca i picie. Oni nie mają po prostu czasu na rodzinę.
- Hostess bary są moim zdaniem nowoczesną kontunuacją tradycji gejsz. One śpiewały, grały na siamisenie a my po prostu jesteśmy, im to wystarcza. Japonia tak długo była odizolowanym od świata narodem. Dla klientów poznanie gajdzina, rozmowa z nim czy przespanie się z nim jest czymś na maksa egzotycznym. Wiekszość z nich nigdy nie wyjeżdżała za granicę.

Czyli jest to taka egzotyka z nutką seksu, którą w połowie sobie wyobrażają a w połowie mogą zrealizować.
- Jak rozmawiam z klientami, dużo facetów boi się latać. Oni nigdy nie polecą do Europy, nigdy nie poznają kogoś takiego jak my. Dlatego przychodzą do naszego klubu, mają to to na miejscu, pod kontrolą.
- Ale dla mnie np. gejsza to jest osoba, która zna się na tańcu, na muzyce, jest do tego wyszkolona, inteligentna. A hostessy są nastawione na zysk. W Polsce też przyjeżdża zagraniczny biznesmen, i zawsze znajdą się polki do zaspokajania jego potrzeb.
- Ale w Polsce myślisz o tym, że to jest prostytucja, a tutaj dla ludzi to jest takie normalne, moralne.
- Jakbym nie wiedziała czym są hostess bary, bo wcześniej o tym tylko słyszałam, to nigdy bym tu nie przyjechała. Moja koleżanka kiedyś pierwsza jechała, mówiłam jej: „zamkną cię gdzieś, zabiorą ci paszport i będą cie zmuszali do różnych rzeczy”.

A czy wam ktoś zabrał paszport?

- Nie, nigdy. Paszporty mamy przy sobie.
- Tylko dziewczynom na talent-wizie zabierane są paszporty. One dostają alien-kartę, nie chodzą z paszportem. Mają wizy na sześć miesięcy. Właściciele pewnie bronią się tak przed tym, żeby nie zmieniła pracy po załatwieniu przez niego wizy.

Czy myślisz, że Japonia w twoich oczach jest prawdziwa czy wypaczona, przez to co robisz?
- Jest prawdziwa. Ale my mamy inną podróż wogóle niż te wszystkie hostessy. Mamy znajomych, byliśmy w Osace u przyjaciół. A teraz prawie, że nie pracujemy. Pierwszy raz to była dla mnie praca hostessy, przez promotora, drugi raz już trzy razy zmieniałam kluby, mieszkania. A za trzecim razem, teraz to już wogóle nie jest dla mnie praca hostessy.

A ile jest w stanie zarobić hostessa bez spania z klientem?
- To zależy, ja zarobiłam kiedyś maksymalnie 400 tysięcy jenów przez miesiąc, pracując 6 nocy w tygodniu przez 7-8 godzin.
- Możesz też na roppongach zarabiać po 5 tysięcy dolarów.

A dlaczego wy nie pracujecie w roppongi?
- Bo jest niebezpiecznie, urząd emigracyjny cały czas kontroluje tamtejsze kluby.

- A jeszcze jeśli chodzi o wyjścia z klientami, mogą cię zabrać do naprawdę cudownych restauracji. Takich, że w życiu sobie nie wyobrażałaś takiej. Byłam np. w chinatown tutaj, w jednej z najlepszych restauracji i gosciu na fortepianie grał Chopina i podawali nam wszystko co chciałaś. Wiesz, kelnerzy, stoły dębowe, przepiękna restauracja. Po prostu ja się czułam jak królowa normalnie. Jak Chopina zagrali to myślałam, że się rozpłaczę.

No dobrze, ale jest to pewien rodzaj sprzedawania siebie, prawda?

- Może raczej sprzedawania swojego czasu, ale czasami ty się bawisz razem z nimi, czasami jest ci przyjemnie z klientami.
- Bawisz się bo nie masz wyboru...
- Właśnie masz wybór, mówię o tym poza pracą teraz. Decydujesz się na wyjście z klientem, z którym dobrze ci się rozmawiało i wogóle, traktujesz go jak znajomego.

No ale masz świadomość tego, że on ci płaci za to.
- On nie musi płacić, ale płaci mi za te wszystkie przyjemności.

Nie czujesz presji jakiejś, że on czegoś będzie wymagał za te pieniądze?

- No raz miałam taką sytuację nieprzyjemną, ale już się nie spotykam z tym człowiekiem. Zabierał mnie tam Kamakura, Nikko i wszystko mi pokazywał, Tokio. No i kiedyś pewnego razu jak wracałam to próbował mnie siłą zaciągnąć do hotelu ANA w Shinjuku. Powiedziałam nie, bo ja nie jestem na sprzedaż w takim sensie. Możemy iść na kawę, to będzie dla mnie przyjemność ale nic więcej.
- Większość klientów jest naprawdę przyjemna. Można z nimi porozmawiać, pożartować i fajnie spędzić czas.

Ta normalność Japończyków, o której opowiadacie jest nie do pojęcia dla przeciętnego Polaka, mi nie mieści się w głowie.
- No w życiu mojego faceta bym sobie nie wyobrażała tak. On jest ze mną, mamy dzieci i on idzie do jakiejś innej laski żeby z nią spędzić czas i wydać na nią pieniądze. Jak dzień wolny ma, typu niedzielę. Klient idzie ze mną zjeść coś na miasto. Zamiast z dziećmi siedzieć, z żoną rozmawiać.

Jak wygląda takie typowe spotkanie? O czym wy rozmawiacie?

- Moje 30 minut wygląda tak: przychodzę, mówię „genki?” jakieś tam, jak się dziś czujesz, jakie są twoje zainteresowania...

Mówimy o klubie teraz, tak?

- Tak to w klubie, jakie masz hobby, co lubisz najbardziej i to są najczęściej zadawane przeze mnie pytania. No i to zależy oczywiście, jeżeli on lubi pływanie albo nie wiem, jazdę konno, a ja coś wiem na ten temat to nawiązuję rozmowę. A jeżeli on lubi np. porozmawiać o zboczonych rzeczach, czasami też się zdarza, to też musisz czasami porozmawiać o tym. Musisz wyczuć klienta, dla czego on tutaj przyszedł. Po to żeby się pośmiać, po to żeby porozmawiać czy po to żeby pośpiewać czy poopowiadać sprośne historie.
- Na przykład dla nich jest rzeczą niepojętą, że my się golimy wszędzie, dlaczego; często o to pytają.

Czyli klienci w rozmowie z wami w połowie traktują was jako obiekt seksualny a w połowie jako ciekawostkę.
- Głównie jest to dla nich egzotyka.
- Ja uważam, że nie jest to już takie egzotyczne, że za dużo już jest tych hostess barów.
- No ale do mnie ostatnio przyszli nowi klienci, to się dziwili, że mam takie włosy na rękach, dotykali mojej głowy

- Czasami są klienci, z którymi wogóle się nie chce rozmawiać, strasznie wyniośli, tylko patrzą się na ciebie. Wczoraj miałam takiego klienta, przyszedł ze znajomym. Znajomy normalnie się bawił a ten siedział i się patrzył tylko na mnie. Dziewczyna wcześniej, która z nim siedziała też z nim nie rozmawiała.

A czy kiedykolwiek zdażyła wam się jakaś niebezpieczna sytuacja w związku z tym co robicie?
-Tak, przyszedł Koreańczyk. Koreańce jak wypiją to są często bardzo agresywni. Zaczął rzucać szklankami po klubie. I raz przyszła też Polka, pracowała na statku. Przyszła z chłopakiem, znajomym i jakąś inną dziewczyną jeszcze. I wyszło na to, że się pobiła z Rumunką, policja przyjechała.
- Ja raz jak byłam w pracy to przyszła w nocy żona jednego z klientów i też rzucała szklankami, głównie w swojego męża.

Czyli nie wszystkie Japonki dają swoim mężom pieniądze na taką zabawę.
- Większość pewnie nie wie co robi ich mąż po pracy.

A jak zachowują się klienci cudzoziemcy, którzy pewnie też przychodzą do klubu?

- Z cudzoziemcem masz większą swobodę rozmowy, żartują. Bardziej się chyba rozumiemy, rozmawiamy o życiu w Japonii.
- Ale cudzoziemców dla mnie trzeba rozróżnić. Pakistan, Iran i reszta. Jeżeli chodzi o tych pierwszych to przychodzą żeby się napić, zaliczyć dziewczyny. A cała reszta jest fajna, przychodzi z ciekawości, nie proponują żadnych wyjść itp.
- Ja miałam propozycję seksu z Austriakiem, bezpośrednią. Dużo obcokrajowców nie rozumie idei hostess klubu i myślą, że tam są takie łatwe dziewczyny jak w domu publicznym.
- Ale teraz Japończycy się wycwanli, wcześniej pytali się czy pójdziesz z nim do hotelu a teraz nie pytają się tylko zabierają dziewczyny do onsenów. A wiadomo, że onsen to później masz jeden wspólny pokój, ktoś ostatnio nas o tym przestrzegał.

Fantastyczna idea, każdy Japończyk ma szanse poznać cudzoziemca...

- Dużo klientów przychodzi do nas bo nigdy nigdzie nie była. Ale dużo jest też takich co po angielsku chce porozmawiać, bo dawno nie rozmawiali, z ciekawości przychodzą.
- Dużo ludzi się na przykład interesuje Europą, gdzie leży Polska, co w Polsce jest fajnego, później jeżdżą do Polski.

A czy taka gadka szmatka nie jest swego rodzaju wymówką?
- A to różnie...
- Wczoraj gadałam z facetem o wojnie, tyle, że po japońsku mi coś mówił a ja się na niego patrzyłam i tylko przytakiwałam. Siedziałam z nim chyba z półtorej godziny i cały czas mi o wojnie mówił, w Polsce, w Japonii, wszędzie. Chciał sobie pogadać, a może wygadać raczej.
- No właśnie, czasami oni gadają a my tylko słuchamy i nic nie robimy, nalewamy drinki.

Dosyć pożyteczna rola społeczna muszę powiedzieć.
- Czasami jest to pożyteczne; czasami czuję, że coś robię pożytecznego dla tego społeczeństwa.

A czy jest jakiś dolny próg wiekowy ludzi, którzy przychodzą do hostess baru?
- Od 18 lat w górę.

I rzeczywiście przychodzą osiemnastolatki?
- Przychodzą, z ciekawości.
- Ostatnio przyszły 20 latki, chodzą do japońskich klubów, fajnie jest i chcieli sprawdzić europejski klub. I to byli jedni z najlepszych klientów wogóle. Bardzo pozytywni, weseli, mili. Tak sobie z nimi porozmawialiśmy jak ze znajomymi.
- Ale są też... dla mnie to jest klient bo się spotykam z nim regularnie. On ma... dla mnie on może mieć i z dziewięćdziesiątkę, nigdy się go nie pytałam ile on ma lat.

Spotykasz się ze staruszkiem?
- Tak, jest samotny, nie ma rodziny, nie ma nikogo a spotykam się z nim tylko na kolacji czy obiedzie, jemy coś.

No to on ewidentnie kupuje tylko towarzystwo...
- Tak. Dla mnie to już jest też przyzwyczajenie, bo ja go znam już rok. Spotkanie z nim to jest normalna rzecz. Staruszek, ledwo po schodach mi wejdzie. On jak wejdzie po schodach to sapie.

I on kupuje ci jakieś prezenty?
- Nie, płaci mi kasę, dwadzieścia tysięcy jenów od spotkania.

I o czym z nim rozmawiasz?

- Mało rozmawiamy, głównie ja go zagaduje. On po prostu chce z kimś zjeść, dla niego zjedzenie w towarzystwie jest ważne. Co tydzień chodzę z nim na kolacje i zawsze po mówi mi, że następnym razem też się zobaczymy i tylko tyle. On się pyta, kiedy wyjeżdżam i kiedy wrócę. I pamiętaj jak wrócisz to zadzwoń do mnie.
- Jak ja go zobaczyłam pierwszy raz to mi się przypomniał taki Gargamel, on tak wygląda.

No dobrze, ale jak ty się czujesz siedząc w restauracji z człowiekiem, który ma 90 lat. Nie czujesz na sobie jakiś spojrzeń kelnerów czy innych gości?
- Czasami myślę o tym idąc z nim po ulicy czy przez dworzec. On coś do mnie mówi i czasami myślę o tym. Ale przecież kurde jestem w Japonii, są miliony ludzi, niech sobie myślą co chcą. Przecież i tak nikt mnie nie zna.

- Teraz taka dziewczyna do nas przyjechała, Polka. Ona nie jest ładna i wogóle. Jest po prostu zwykła, ma metr osiemdziesiąt wzrostu i ma dużo klientów. Dla mnie ona nie jest hostessą. Ona po prostu olewa to wszystko ale ma dużo klientów. Wczoraj mi opowiadała, przyszedł klient z dohanu, z tego obiadu rozliczanego w klubie, on zawsze z nią co niedziele robi. I pierwszy raz jak do niej przyszedł to wypiła z nim butelkę wódki, a druga laska, która z nim siedziała, butelkę tekili. No i jemu się to spodobało i chciał się z nią umówić dalej. Ale on ani słowa po angielsku a ona po japońsku. Po prostu się do tej pory spotykają, na dohana i potem do klubu. Pierwszy raz się spotkali w Ginzie, coś zjeść i on potem się od razu pyta „to do jakiego sklepu idziemy na zakupy teraz? Louie Vuiton, Armani, Versace? Gdzie chcesz iść, gdzie chcesz zrobić zakupy? A ona mówi, że chce w Zarze zrobić zakupy. On był tak zdziwiony, że do tej pory się spotykają, zawsze idą do Zary.

A co to za ludzie prowadzą hostess bary?
- A to jest zwykle mafia, albo ludzie, którzy dla niej zarabiają. Teraz pracujemy u cudzoziemców, tam jest lepiej bo oni bardziej cie rozumieją. W Japońskich klubach to masz swoje „rulu” i nie ma odstępstw.
- Moim zdaniem lepiej jest pracować dla Japończyków. Cudzoziemcy są bardziej nastawieni na zysk. Japończyk też, ale on inwestuje i czeka na rezultaty.
- Tu jak pracujemy to nam często mówią „Ten klient ma kase, pijcie dużo, wyciągajcie od niego” a w japońskim klubie gdzie Japończyk jest właścicielem i Japończyk staffem to przychodzi klient, klient nasz pan, my też jesteśmy dobrze traktowane i nie musimy się prosić o drinki.
- Prawdopodobnie dlatego, że Japończycy piorą pieniądze w takich klubach, dla nich zysk nie jest pierwszorzędnym celem. A cudzoziemcy zarabiają na siebie i na opłacenie mafii, dla nich najważniejsza jest kasa.

A czy miałyscie kiedyś do czynienia z prawdziwą jakuzą?
- Mieliśmy najlepsze doświadczenie, po prostu mieszkaliśmy z nimi.
- Super doświadczenie, oni przychodzą do baru, przychodzą się wyluzować. Pośpiewają, popiją, potańczą. Na wesoło, mają w cholerę kasy, wiedzą o co chodzi w tym biznesie.

Oni rozliczają się jak tacy zwykli klienci?
- Czasem nie płacą, a czasem jak płacili to mieli jedzenie. Staff wiedział, że jakuza przychodzi, rozkładali stoliki i bardzo dużo jedzenia podawali, najlepsze marki alkoholi. Czasami wybierali dziewczyny. Np. ten klient umie po japońsku a ten po angielsku.

Ale nigdy nie było żadnych nieprzyjemności w związku z jakuzą?

- Nie, jakuza nie ma nic do cudzoziemców. Nawet od dziewczyn trzymają się z daleka. My jesteśmy do zabawy w klubie, oni o tym wiedzą.
- To są najlepsi klienci, zawsze dają nam dodatkową kasę.

Czy miałyście kontakt z taką pracą w Polsce, lub gdzie indziej na świecie?
- Nigdy, ja pierwszy raz zarabiam siedząc i pijąc z klientem.
- Albo za kolację, w Polsce nigdy bym nie dostałą 500zł za to, że zjem coś...
- W Polsce też jest dużo klubów z dziewczynami do towarzystwa, może teraz jest to dla mnie troche normalne, ale przedtem jakbym o tym pomyślała to było by dla mnie to zawsze coś więcej niż tylko towarzystwo.
- W Polsce agencja towarzyska kojarzy się tylko z burdelem.

Macie jeszcze jakieś uczucia?
- Ta praca zabija uczucia.
- Dla mnie na początku jak obcy mężczyzna miałby mnie nawet dotknąć kurde palcem czy położyć rękę na kolanie to dla mnie było to „zostaw mnie, odejdź z tymi rękami...”. A teraz jak położy tam rękę to dalej się śmiejemy czy rozmawiamy.

Przyzwyczaiłaś się.
- Nie wiem, jakoś nie zwracam na to uwagi, czasami tylko. Np. wczoraj położył mi rękę to wzięłam ją i przełożyłam. A czasami jak fajny gościu, rozmawiamy, ja go klepnę, przytule to ok.

Mówisz, że ta praca zabija uczucia. W jakim sensie?

- Po jakimś czasie inaczej patrzysz na facetów. Wypacza to stosunki międzyludzkie. Jak rozmawiam z koleżankami to one tylko patrzą na mężczyznę i mówią, idę z niego kasę wyciągnąć, nie patrzą na niego jak na człowieka tylko jak na wielki portfel wypchany papierem.
- I to zostaje, znam Polki, które wracają do Polski i robią tak samo dalej. Idą na dyskotekę i biorą każdego faceta, który ma kasę, stawia im drinki i wszystko.

I one tu się tego nauczyły?
- Tu się wyrafinowały. Ide z koleżanką do klubu we Wrocławiu, ona mówi, poczekajcie załatwie nam jakieś drinki. Idzie zagada z jakimś facetem przy barze, bla bla bla i przynosi cztery szklanki. To samo robiła tu.

Nazwałbym którymś z kolei stopniem prostytucji.
- No, ale to jest po prostu wiesz, przyzwyczajenie, nie wiem jak ja będę się w Polsce zachowywać. Dla mnie nadal jest głupio jak ktoś mi kupuje piwo. Niby to taka polska kurtuazja. Jednak jak widzisz hostess bary wypacza Ci się wszystko.

Jakie macie plany na przyszłość?
- Wracam do Polski i kończę studia.
- Praca w Polsce, normalna.
angelika777
 
Posty: 1
Rejestracja: 01 października 2007, 10:48 - pn


Wróć do Praca

cron