hm...
temat - szlaeństwo - bo nie wiem jak inaczej można wyrazić moje uznanie, uszanowanie, miłość i inne wszelkie pozytywne uczucia jakie te filmy we mnie wywołują...
Yojimbo - pierwszy film, a jakże.... mój pierwszy raz z kurosawą. zachwyt pozostał do tej chwili, zwłaszcza przy scenie "kiedy się uśmiechasz, wyglądasz jeszcze gorzej" i za każdym razem spadam z krzesła gdy widzę minę kuwataby i stopy gejsz pod jego nosem - takie scenki są piękne. po prostu piękne.
Siedmiu samurajów - ktoś się czepiał błedów - ja generalnie malo spostrzegawcza jestem i nie zwrociłam uwagi - i - boshe - chciałabym obejrzeć tą pełną trzygodzinną japońską wersję. to zaleta filmów pana k. - nigdy, ale to nigdy człowiek nie czuje się znudzony (wyjątek ran - ale o tym niże;P) i mam ta wersję z naj czy czegoś... massakra.
Rashomon - na pierwszy rzut oka tak mi to na moralitet wyglądało, ale później porwala mnie historia i juz nic nie było tylko rewelacyjna gra toshiro mifune wraz z probami zgłębienia tajemnicy morderstwa - ale to chyba najmniej ważne w tym filmie
Niebo i pieklo - naprawdę się zaskoczyłam. poszłam na to na wariata, bez przeczytania jednej recenzji, zupełnie nie wiedząc co to i jakie to, z pełnym zaufaniem do rezysera, które, jakżeby inaczej, nie zostało zawiedzione film spokojny (zero samurajów ), tempo akcji stopniowo rośnie oi mimo że nie ma zaskoczenia w finale to nie sądzę zeby ten fakt komus przeszkodzil. praca polichji sprzed epoki komputerów BYłA ciężka - tyle napiszę. i może jeszcze to że poczatkowo film ,ma całkiem kameralny charakter - akcja mniej więcej do połowy rozgrywa sie w jednym pomieszczeniu, a gdy juz sie człowiek wciągnie, następuje krach i jedziemy z górki w zupełnie inną stronę.
...uch. to na tyle. resztą sie pozachwycam następnym razem, niewiele zresztą zostało, a te są najbardziej znane, więc chciałam się podzielic wrażeniami.
ktoś kto nie oglądał niewiele się dowie a nie wiem jakie korzyści może odnioeść z czytania tych wypocin ktoś już po przejściach, ale niech.