Co rózni europejskie/amerykańskie kino grozy od filmów japońskich/ czy w ogóle azjatyckich?
Niesamowite jest dla mnie niezwykle umiejętne budowanie napięcia, muzyka w tych filmach też jakoś nigdy mnie nie zawiodła, zresztą wspomniane napięcie jest również poprzez muzykę sygnalizowane i podwyższane.
Lubię to powolne zmierzanie do finału, niby nic się nie dzieje, leniwie i sennie toczy się akcja aż tu raptem!
Poza tym uważam, że Azjaci posiadają umiejętność zrobienia fantastycznego horroru z niepozornych rzeczy: wszechobecna woda, sygnał telefonu, lodówka, kaseta video, spirala z dymu na niebie czy na muszli ślimaka.
Podoba mi się oczywiście trylogia Ring 0-2;
Ju-on: widziałam dopiero pierwszą część - niektóre fragmenty całkiem niezłe (zwłaszcza końcowa partia filmu);
lubię również Dark Water - genialna scena w windzie (ale nie tylko ta scena
).
Nie przypadło mi do gustu Freeze me, jakieś takie za trywialne i pozbawione tajemniczości czy niesamowitości, bez klimatu.
O Uzumaki też nie wiem , co myśleć (podobały mi się te wszystkie spirale... i atmosfera z początku filmu).
Na obejrzenie czekają: Ichi the killer reż. Takashi Miike {ten od Audition - grane u nas ostatnio w kinach}(boję się zabrać za ten film po tym , co o nim słyszałam - o Ichim mowię...) oraz Evil dead trap 1-2.
Zasadniczo wolę filmy nastawione bardziej na jakiś element tajemniczosci, niesamowitosci niż na gore. Film "czekające" eee to chyba gore. Gore w wykonaniu Azjatów jeszcze nie widziałam i nie wiem czy w ich wykonaniu chciałabym je oglądać.
Ale - uczymy się na błędach - czyż nie?
Ps- gorąco polecam najlepszy imho azjatycki horror, jaki widziałam: koreański "Doll master", zdjęcia mistrzowskie, napięcie ledwo da się znieść i jest naprawdę STRASZNY, co mówię: PRZERAZAJĄCY, przy czym jest także interesujący.
"Nie sztuka szanować swego mistrza, kiedy jest on miły i łagodny, ale wtedy, kiedy jest twardy i bezlitosny."
"Stado dzikich kaczek podrywa się nie dlatego, że jedna zakwakała, lecz dlatego, że się poderwała."