Nowy podział filmów

Japońskie filmy, filmy o KKW itd.

Moderator: Sillhre

Nowy podział filmów

Postautor: Kelly » 20 października 2005, 08:54 - czw

Ostatnio oglądam sporo japońskich i koreańskich seriali i muszę powiedzieć, że jestem zdruzgotany psychicznie. Po obejrzeniu ostatniego jedenastoodcinkowego "H2" stwierdziłem, ze to co oglądam mozna sklasyfikować według następującej kategorii:
1. filmy, w których wiadomo który on połączy z się z którą oną i obserwowanie ich romansu nie wywołuje emocji.
2. filmy, w których Ci idioci dobierają się w odwrotnych parach niz powinni według mnie, a jeżeli ostatnie sceny pozostają dosyć otwarte, to i tak wskazanie jest, że odpowiednia dziewczyna bardziej preferuje nieodpowiedniego faceta, natomiast ten, z którym powinna się zadawać woli jakąś inną.
3. filmy w których po burzach partnerzy dobierają się odpowiednio. Póki co, zbiór takich filmów jest zbiorem pustym.

Wszystkie te podziały dotyczą tak komedii, jak i obyczajówek.
Kelly
Straż Przyboczna
 
Posty: 583
Rejestracja: 04 października 2004, 13:07 - pn
Lokalizacja: Wrocław


Postautor: Hatamoto » 20 października 2005, 15:10 - czw

Podzielam twoją opinię Kelly. Niestety z kinomatografią popularną nie jest na świecie zbyt dobrze. To samo jest z naszą rodzimą. Wystarczy włączyć dowolny kanał i obejrzeć jego flagowy serial: M jak Miłość, Pensjonat pod różą, Na Wspólnej, Na oobre i na złe, Złotopolscy, Klan itd. Nie wiem czy wymieniłem połowę. Każda z najważniejszych stacji ma przynajmniej jeden serial tego typu. Aż się czasem za głowę łapię widząc jakie bzdurne historie wymyślają scenarzyści. To samo jest też w innych krajach. Kino i tv koreańska czy japońska nie jest tu chyba wyjątkiem. Oczywiściem ówimy tylko o obyczajowych produkcjach, którem ają pokazywać "zwykłe życie". Ja zwykłego życia mam dość na codzień. Nie potrzebuję więcej życia w życiu, bo to jest absurd. Wolę oglądać seriale komediowe niż obyczajowe. Te pierwsze są "mniej rzeczywiste" ale przynajmniej można się z nich pośmiać. :D D: D
Gdy forma zewnętrzna stwarza możlwość, treść przyjdzie aby ją wypełnić
Awatar użytkownika
Hatamoto
Straż Przyboczna
 
Posty: 264
Rejestracja: 29 września 2004, 20:18 - śr
Lokalizacja: Dublin

Postautor: Sillhre » 20 października 2005, 15:34 - czw

Taki podział o jakim piszesz Kelly - nie jest zarezerwowany niestety jedynie dla seriali. Dużo filmów może zdruzgotać i zmiażdzyć psychicznie...
Z seriali azjatyckich oglądam zasadniczo tylko anime. Nie chodzi o to, że nie miałabym chęci obejrzeć serialu azjatyckiego z żywymi aktorami, ja po prostu tego nie szukam, wolę inne filmy. Zresztą ja w ogóle raczej preferuję film długometrażowy. Ta forma jakoś bardziej mi pasuje.
Na Arirang (a było to w tych magicznych czasach , gdy miałam ten koreański kanał) – pamiętam – że czasem leciały seriale. Zapadły mi w pamięć 2: jeden bardziej obyczajowy, koreańska zwykła rodzina, para w separacji, czyjaś choroba, on kocha ją, ale ona kocha kogoś innego, kto kocha jakąs inną... nic specjalnego, nie pamiętam tytułu, bardziej oglądałam ze względu na orientalną specyfikę (walcowata poducha, posłanie na podłodze, kadzidła przed obrazem przodka i tym podobne smaczki) czy z ciekawości niż z uwagi na powaby treści, które to były nijakie i baardzo miałkie. A drugi serial hahah to tasiemiec o nastolatkach i ich nauczycielu, rzecz dzieje się w szkole i okolicach, sympatyczne gagi, miłość, przyjaźń, kłótnie, wisiorki na komórkach :), szarpanie się za włosy. Jeśli pierwszy serial mógłby być odpowiednikiem Klanu, to drugi opatrzyłabym dopiskiem: dla fanów serialu Beverly Hills.
Kurcze, Kelly btw - nie rozumiem po co się katujesz CAŁOŚCIĄ takiego "dzieła", tyloma odcinkami... zamęczasz się, człowieku :)
Choć przeciez może być i tak, że to wciągnie, mimo że warte niewiele, ale jakoś zaapsorbuje uwagę widza i chce się obejrzeć mimo wszystko do końca...
Miałam tak z pewnym totalnie kretyńskim, kiczowatym serialem.Nie powiem z jakim :-D :D :) 8) :P
"Nie sztuka szanować swego mistrza, kiedy jest on miły i łagodny, ale wtedy, kiedy jest twardy i bezlitosny."
"Stado dzikich kaczek podrywa się nie dlatego, że jedna zakwakała, lecz dlatego, że się poderwała."
Awatar użytkownika
Sillhre
 
Posty: 460
Rejestracja: 16 października 2004, 19:54 - sob
Lokalizacja: Szanghaj

Postautor: Kelly » 20 października 2005, 15:58 - czw

Jednakże CHCĘ NORMALNOŚCI. Bardzo chcę, żeby przynajmniej od czasu do czasu jakis reżyser zgodził się z moją wizją serialu. Nic nie poradzę, że do nas docierają filmy, często, nadzwyczaj płytkie i ich właściwie jedynym pozytywem jest to, że pokazują jakiś fragment Orientu. Nie mam jakichś wielkich wymagań, bowiem nie jestem kinomanem, jednakze, cos mnie czasem trafia, jak akcja jest prowadzona w jakims kierunku, potem zaś wizja filmu jest kompletnie zmieniana, decyzje bohaterów z normalnego punktu widzenia idiotyczne natomiast wszystko to kompletnie bez wyjaśnienia. Bo co?? Bo tak się jakiemuś bambetlowi piszącemu scenariusz spodobało. Poniewaz zaś jeszcze ta klasa pokopanych twórców filmu uwielbia wieloznaczne końcówki, pewnie dlatego, zeby mozna było kontynuowac filmy, jeżeli przyniosą sukces, w rezltacie dostaje się cos co ma początek, który nawet jest w stanie przyciagnąć, potem zaś zamiastt środka jest jakis młyn, końcówka natomiast pozostaje w sferze marzeń. Jednakże frustruje mnie jeszcze jedno: nawet, jeżeli przeboleję wszystko, to i tak moje złudzenia, co do sprzyjania odpowiednim bohaterom zostają obalone.

Natomiast nie da się zaprzeczyc, ze jeżeli cos zaczynam ogladać, staram się jakoś zobaczyć mając nadzieję, ze wreszcie spotkam jakiegos gościa mającego gusta podobne do moich. Odrzucić serial po pierwszym docinku to owszem, wydarza się rzadko, jednakże się wydarza. Pamiętam niedawno, ściagnąłem jakis pierwszy odcinek serialu, który w tytule miał "Ranger" cos tam. No i opening filmu wyglądał tak: jadą dwie osoby w wieku high school na rowerkach i śpiewaj rozmawiając w stylu musichalli amerykańskich z lat 70-tych. Śpiewy zaś były w stylu: no i co robisz? A nic, fajnie. etc. Kiedy dojeźdżali do szkoły nagle wytbiegł tłum dzieciaków, który się do nich przyłączył w śpiewie. Wtedy mnie to wytrzepało tak, ze sobie darowałem, co nieczęsto mi się zdarza, tym bardziej, ze po skipnieciu do środka filmu, fabuła jakoś prezentowała się cieniutko.
Kelly
Straż Przyboczna
 
Posty: 583
Rejestracja: 04 października 2004, 13:07 - pn
Lokalizacja: Wrocław


Wróć do Kinematografia japońska

cron