Strona 2 z 4

Post: 15 listopada 2004, 02:27 - pn
autor: yaghe
... my sie tutaj smiejemy...a im wcale do smiechu nie jest ... bralam ostatnio udzial w wykladzie pani Staniszkis, ktora w Japonii byla 4 razy. ostatnim razem wykladala tam przez 9 miesiecy i jesli mozna jej wierzyc, a chyba mozna, to w rzeczywistosci wyglada to tak, iz japonczycy sa bardzo nieszczesliwym spoleczenstwem, wszystkie te wynalazki technologie ... niby cos niesamowitego ale ani nie potrafia sie z tego cieszyc ani wyplatac ... brna do przodu z przymusu, presji jaka sami na siebie wywieraja a nie z wolnej woli badz pasji i co ciekawe ... podobno pragna uciec od "myslenia" ... hmmm ... no ale zabaweczki fajne ... i gdybym wczoraj miala ten parasol to ...

Post: 20 listopada 2004, 02:23 - sob
autor: shirokaze
Zima przyszła do nas, a w Sapporo ludzie się całkiem nieźle bawią

Obrazek

Post: 21 listopada 2004, 05:00 - ndz
autor: Hitori
... podobno pragna uciec od "myslenia"

Właśnie po to mają medytacje :]
ale ani nie potrafia sie z tego cieszyc ani wyplatac ... brna do przodu z przymusu

Z przymusu to moze nei koniecznie, bo pracoholizm to tylko i wyłacznie ich wina. Gdy by się az tak bardzo nie wczuwali w prace to by umieli się tymi wsyztkimi rzeczami cieszyć.
Ale i tak w japoni napewno zjadziesz pare osob ktore sie z tego ciesza, choćby młodzież :P

Post: 21 listopada 2004, 12:30 - ndz
autor: shirokaze
Hitori pisze:[...bo pracoholizm to tylko i wyłacznie ich wina. Gdy by się az tak bardzo nie wczuwali w prace...


Prawda jest jak zwykle po środku: to faktycznie "ich" wina, ale mentalności narodu nie zmienisz z dnia na dzień. Może faktycznie kiedyś, za kilka pokoleń, kiedy "ach ta dzisiejsza młodzież" bedzie miała swoją "ach tą dzisiejszą..." to coś się w tej sprawie zmieni :)

Post: 25 lutego 2005, 10:42 - pt
autor: Kelly
Japończycy oprócz śmiesznych, wymyślaja całkiem sensowne wynalazki. Looknijcie na link do wczorajszej Wyborczej http://serwisy.gazeta.pl/nauka/1,34148,2570759.html

Post: 28 lutego 2005, 21:00 - pn
autor: Mizukiri
shirokaze pisze:
Hitori pisze:[...bo pracoholizm to tylko i wyłacznie ich wina. Gdy by się az tak bardzo nie wczuwali w prace...


Prawda jest jak zwykle po środku: to faktycznie "ich" wina, ale mentalności narodu nie zmienisz z dnia na dzień. Może faktycznie kiedyś, za kilka pokoleń, kiedy "ach ta dzisiejsza młodzież" bedzie miała swoją "ach tą dzisiejszą..." to coś się w tej sprawie zmieni :)


Ich pracocholizm jest spowodowany wręcz "manią" rozwijania się gospodarki i dążenia do prymu na świecie w tej dziedzinie, wiele razy podejmują wyrzeczenia dla dobra polepszenia sytuacji kraju. Warto tez pamiętać o korporacjach, które zatrudniają tysiące ludzi i to one dyktują im warunki. Często bywa też tak, że młodzi niechcący brać udziałw tym marnowaniu sobie życia na nieustanną prace pracują dorywczo (jest jakaś angielska nazwa tego zjawiska, której nie pamiętam :) czytałem o tym w Gazecie Wyborczej w artykule o pracy, pracoholiźmie i samobójstwach z tym związanych)

A co do postu Kelly'ego , kiedyś słyszałem o jakiejś galaretce mającej w pewnych przypadkach zastąpić wiertła w walce z próchnicą, minęły lata i nic się nei zmieniło :) Dobrze jednak, że Japończycy próbują wymyśleć coś co mogłoby skutecznie pozbawić wielu strachu i bólu

Post: 28 lutego 2005, 21:26 - pn
autor: HebinoMetaru
Mizukiri pisze:Często bywa też tak, że młodzi niechcący brać udziałw tym marnowaniu sobie życia na nieustanną prace pracują dorywczo (jest jakaś angielska nazwa tego zjawiska, której nie pamiętam :)


Tak się tylko wtrącę że to "part-time job"

Post: 28 lutego 2005, 22:14 - pn
autor: Mizukiri
HebinoMetaru pisze:
Mizukiri pisze:Często bywa też tak, że młodzi niechcący brać udziałw tym marnowaniu sobie życia na nieustanną prace pracują dorywczo (jest jakaś angielska nazwa tego zjawiska, której nie pamiętam :)


Tak się tylko wtrącę że to "part-time job"


Nie to nie oto raczej chodzi, chodzi o nazwę takich ludzi, może źle to zdefiniowałem, tacy ludzi pracuja dorywczo czasami podrózują (niestety nie do końca pamiętam ten artykuł ;))

Post: 01 marca 2005, 00:14 - wt
autor: HebinoMetaru
Mizukiri pisze:Nie to nie oto raczej chodzi, chodzi o nazwę takich ludzi, może źle to zdefiniowałem, tacy ludzi pracuja dorywczo czasami podrózują (niestety nie do końca pamiętam ten artykuł ;))

Coś kręcisz :wink:

Post: 02 marca 2005, 18:34 - śr
autor: antico
nie jestem pewien ale wydaje mi się ze tacy ludzie to tzn freelancers.....
określenie to używane jest również w stosunku do osób pracujących przez internet (i wcale nie mam tu na myśli jakiegos bezsensowengo kilkania na linki czy odbierania maili)

Post: 03 kwietnia 2005, 14:28 - ndz
autor: kaja
Tego jeszcze nie było, golden LOL
Dzwonek w komórce powiększający piersi
http://www.engadget.com/entry/7291965875463854/

Post: 22 stycznia 2006, 05:43 - ndz
autor: blythe
Czy ktoś słyszał o turystycznej popielniczce? Obcokrajowic zapalił na ulicy papierosa i wnet podbiegł do niego japończyk i wetknął mu małą"portmonetkę" jak na drobne monety;białą,zapinaną na zatrzask i zameczek i środku metalizowaną.Turysta nie wiedział co to jest - czy to portmonetka,czy też cos do ogrzewania czegoś małego żeby nie wystygło.Okazało sie,że jest to podręczna popielniczka,do wrzucania petów i popiołu podczas spaceru.Koszy na śmieci tam nie widać,ale na wszystko mają sposób i dlatego jest tam tak czysto.ża to u nas petów na przystankach na przykład mnóstwo.
Słyszałam tez o takim wynalazku jak"stawiacz bagażu"na lotnisku w Naricie-biega sobie człowiek razem z taśmą podajacą bagaz do odbioru i stawia ją "na nogi",żeby podróżny mogł szybko złapać torby za rączki.To drugi śmieszny zawód oprócz "upychacza" w pociągach.

Post: 08 lutego 2006, 10:31 - śr
autor: TSURUGIZAN
Rzeczywiscie w japoni sa dziwne wynalazki jak podreczna popielniczka czy instrukcja obslugi toalety ale te dziwne zawody to nieistnieja,niema takiego zawodu jak "upychacz",robia to zawiadowcy stacji bo na kazdej stacji nawet malej metro jest paru zawiadowcow i w porze nasilenia stoja na peronach aby czuwac nad bezpieczenstwem podrozujacych.Mnie tez osobiscie raz dopchnieto ale to nie byl jakis specjalny pan dopychajacy czy upychajacy ale zwykly kolejarz,Japonczycy juz tacy sa ,ze staraja sie dogodzic swoim klientom jak najlepiej dlatego przewracane sa walizki na tasmie bo rzeczywiscie to ulatwia odebranie czasami nawet bardzo ciezkiej walizki.
Z pracocholizmem to roznie bywa ale trzeba zaznaczyc,ze w japoni nie ma czegos takiego jak urlop czy chorobowe.Jezeli pracownik rzeczywiscie zachoruje to idzie do lekarza ale nie bierze zadnego zwolnienia L4 czy cos podobnego,dzwoni tylko do pracy i informuje,ze nie moze przyjsc.A o urlopie dwutygodniowym to tylko moze pomarzyc co najwyzej jak jest troche wiecej wolnego na Golden Weekend(3,4,5 maja) albo na Obon(japonskie swieto zmarlych 14,15,16, sierpien) to wszyscy szturmem kozystaja z roznych wycieczek a i na Oshyogatsu(nowy rok)(30,31.grudzien i 1,2,3,4 stycznia).Tak wiec przy braku normalnego urlopu japonczycy staja sie pracocholikami.

Post: 08 lutego 2006, 10:33 - śr
autor: TSURUGIZAN
HebinoMetaru pisze:
Mizukiri pisze:Często bywa też tak, że młodzi niechcący brać udziałw tym marnowaniu sobie życia na nieustanną prace pracują dorywczo (jest jakaś angielska nazwa tego zjawiska, której nie pamiętam :)


Tak się tylko wtrącę że to "part-time job"


A moze "freeters"?

Post: 08 lutego 2006, 12:53 - śr
autor: HebinoMetaru
TSURUGIZAN pisze:
HebinoMetaru pisze:
Mizukiri pisze:Często bywa też tak, że młodzi niechcący brać udziałw tym marnowaniu sobie życia na nieustanną prace pracują dorywczo (jest jakaś angielska nazwa tego zjawiska, której nie pamiętam :)


Tak się tylko wtrącę że to "part-time job"


A moze "freeters"?


czy może jednak "freelancers" jak napisał antico? Moze to bardziej pasuje bo w jezyku angielskim oznacza to nic innego jak "pracownik nieetatowy".