Temat trochę odmienny, ale na pewno równie ciekawy.
Większość z nas marzy o tym, aby pojechać do Japonii i na własne oczy zobaczyć jak tam naprawde jest. A jak wiadomo im dłużej się marzy, tym bardziej gloryfikuję się daną rzecz, co zniekształca jej prawdziwą formę.
Jest n-powodów dla których chcemy tam pojechać, nie którzy nawet planują tam mieszkać, więc warto powiedzieć sobie co może nam się nie podobać. Może zacznę od tego z czym i w Polsce jest problem:
1. Temperatura
W Polsce 30 stopni w cieniu i już się człowiek odwadnia. Zmniejsza się aktywność ruchowa, czujemy się znużeni i wyczerpani. Jak ktoś nie wie o czym piszę to niech się przejedzie osobowym z Wrocławia do Krakowa. Nawet niedaleka podróż sprawia, że jesteśmy spoceni.
W Japonii 40 stopni w lecie nie jest czym niezwykłym, tam to dopiero odwadnia się organizm. Niestety wysoka temperatura to nie wszystko, jest tam olbrzymia (w stosunku do Polski) wilgotność powietrza (szczególnie w rejonach strefy tropikalnej - Osaka) co powoduje, że cały dzień chodzimy spoceni. Mało tego, najgorsze jest to, że Japończycy są już genetycznie do tego przygotowani no i... tak, tak, nie śmierdzą przepoceni w przeciwieństwie do Europejczyków.
Nie dziwcie się, że w niektórych szkołach, po zajęciach W-F idzie się prosto do domu (WF jest ostatni) bez żadnego przysznicu. Oni po prostu cały dzień chodzą spoceni, bo tak jest od tysiącleci.
2. Przestrzeń.
Kolejny aspekt, który razi mnie w Japonii to brak przestrzeni do życia. Nadmierna i zbyt szybka urbanizacja miast doprowadziła do słabego zagospodarowania architektonicznego. Prawie niemożliwym jest spacerowanie ulicą; główne są jak bieżnie do szybkiego przemieszczania się; boczne zazwyczaj są tak wąskie, że pas dla pieszych oddzielony jest białą linią, a i tak trzeba uważać na szersze samochody.
Nie ma tam takiej mody, żeby spokojnie iść chodnikiem i podziwiać ogródek sąsiada, po pierwsze dlatego, że trzeba być bogatym, aby pozwolić sobie na ogródek, po drugie jak już ktoś ma to stawia wysokie ogrodzenie.
3. Etyka przy stole.
Powiem wprost: nie wiem dlaczego Japończycy nie lubią, może nie chcą rozmawiać przy stole. Mało jest takich pór dnia, gdzie można pozwolić sobie na chwilę relaksu i rozmowę z kolegami/rodziną. Niestety pomimo, że cały dzień mają zajęty, przy jedzeniu mało mówią. Nie wiem czy im się nie chce, czy po prostu są nauczeni wykonywania poleceń i nie mają inwencji, dla mnie jest to bardzo negatywny aspekt. Niby jest to społeczeństwo mocno powiązane w grupy, ale czy usłyszysz ożywioną rozmowę w Tokijskim metro ? Raczej nie. Szkoda, bo rozmowa bardzo odstresowuje. Amerykanie są mocno wyluzowani, może dlatego, że tak często rozmawiają; nawet nieznajomy coś do Ciebie gada jak siedzi obok Ciebie w autobusie.