Pozwólcie, ze się przywitam najpierw, bo to mój pierwszy post na forum. Zarejestrowałam się bo mam problem, włąśnie z yakuzą związany. Nie w rzeczywistości, na szczęście
Ale zacznijmy od początku...
Jestem mistrzem gry, prowadzę grę fabularną, rozgrywajacą się w świecie będącym mieszaniną naszego świata rzeczywistego z elementami fantasy i horroru (ten system to "Świat Mroku", jeśli to kogoś interesuje). Jeden z moich graczy stworzył sobie następująca postać: syn córki bossa z yakuzy i zabójcy z triady (zdradził triadę bo sie zakochał == ), dorastał w USA gdzie musieli uciec jego rodzice, w wieku 6 lat stracił ojca, jeog matka wyszła za mąż za amerykańskiego gliniarza, wdowca z synem. Kiedy chłopak dorósł, pojechał do japonii, a dziadek przyjął go do klanu. Po rżnych perypeticha Fei (tak ma nasz "bohater" na imię. A raczej pseudonim...) podpadł dziadkowi i wyjechał spowrotem do Stanów.
Nadnaturalne elementy historii pominęłam, bo nie one są problemem.
Problemem jest to, że kłutnie o yakuze są na sesjach bardzo częste. Gracz (i zarazem jego postać) idealizuje yakuzę - twierdzi, ze kodeks honorowy yakuzy, to nic innego, jak kodeks bushido i próbuje usprawiedliwiać tym wszystkie, i czasem okrutne (Traktowanie kolegi z drużyny jak bezużytecznego śmeicia, zdrada i zabójstwo osoby, która mu zaufała, wybicie z zimną krwia 13 ludzi, z którymi wczesniej się dogadał i zapłacił za wypuszczenie zakładniczki) czyny Feia. Jego postaci wydaje się, ze nadal jest w Japonii (nie jest), a ja naprawde nie wiem, gdzie Feiowi wpojono takie zasady, skoro dzieciństwo spędził w USA, jego przybreany ojciec i przybrany brat są amerykanami...
W akżdym bądź razie, idealizacja yakuzy i utożsamianie jej zasad z bushido jest moim podstawowym problemem. Czytałam co nieco o yakuzie, o bushido też, ale obawiam się, że nadal brak mi argumentów, zwąłszcza, ze facet jest uparty. Jakaś rada co do postępowania z tym osobnikiem? Musze coś z tym zrobić (choć i tak postać stała się ostatnio zbyt wielki zagrożeniem dla reszty drużyny i zastanawiam się nad odstrzałem...).
Wiem, że się rozpisałam. Mam nadzieję, ze komuś bedzie się chciało to przeczytać i udzielić mi rady.
Przepraszam za ortografię, jeśli na tym forum się jej czepiają.