Niecały rok temu zacząłem uczęszczać na treningi kendo. Niestety, z racji (opinia lekarza) słabych wiązadeł, skończyło się to zerwaniem jednego z nich (żeby było śmieszniej poszło w diabły nie na treningu, ot, szedłem ulicą i się przewróciłem) i dwumiesięcznym zwolnieniem z pracy połączonym z atrakcjami typu gips i krioterapia

Skutek jest taki, że pomimo mojej wielkiej sympatii i zapału dla tej sztuki walki, dostałem kategoryczny zakaz treningów ...
I tu moje pytanie, co polecilibyście zamiast? Wiem że mam w mieście sekcję Iaido - tam chyba nie ma zbyt wielkich obciążeń dynamicznych na nogach?